Rozpad związku to zawsze emocjonalne trzęsienie ziemi. Ale jeśli w tym związku są dzieci – to nie tylko koniec relacji dwojga dorosłych, ale też początek nowego, często bardzo trudnego układu rodzinnego. I tu zaczyna się błąd, który popełnia większość ludzi: nie oddzielają rozwodu od dziecka.
Dlaczego musisz oddzielić te dwa światy, zanim będzie za późno
Traktują to jako jeden dramatyczny pakiet. A przecież rozwód to decyzja o zakończeniu małżeństwa. Rodzicielstwo trwa dalej. I nie może być zakładnikiem emocji.
Zacznij od najtrudniejszego pytania: Czy naprawdę chcesz rozwodu?
Nie pytaj prawnika. Nie pytaj psychologa. Zapytaj siebie.
Bo jeśli nie padła w Twoim wnętrzu jasna decyzja: „Tak, chcę rozwodu”, to nie jesteś gotowy na to, co będzie dalej.
A dalej będzie trudno. Będzie walka o dzieci, o pieniądze, o mieszkanie, o spokój psychiczny.
Bez tej decyzji – ugrzęźniesz. W wątpliwościach. W toksycznych rozmowach. W nadziei, że „może się jeszcze zmieni”.
Nie ruszaj do sądu, jeśli nie wiesz, że naprawdę chcesz zakończyć to małżeństwo. Potrzebujesz pomocy?Zapraszam na konsultację, umów się klikając dostępny termin i godzinę w kalendarzu!
Adwokat nie pomoże w podjęciu decyzji o rozwodzie
Jako adwokat od rozwodów coraz częściej spotykam się z przedziwnym zjawiskiem. Do kancelarii przychodzą ludzie — z pozoru zdecydowani, z dokumentami, czasem ze łzami w oczach, czasem z ironicznym uśmiechem.
I tu zaczyna się paradoks. Bo choć przyszli do kancelarii adwokackiej, to tak naprawdę nie po poradę prawną, tylko… emocjonalną. A ja — zamiast analizować składniki majątku, rekomendować system opieki nad dziećmi czy analizować dowody na winę współmałżonka — słucham historii o samotności w związku, o milczących wieczorach przy stole, o zdradzie, która niby była, ale nie do końca. O tym, że on się zmienił, ale nie na długo. Nie zadają tego pytania wprost – „Czy mam się rozwieść?” Zamiast tego pojawiają się na jednym spotkaniu. Potem na drugim. Opowiadają o kłótniach, o zmęczeniu, o braku zrozumienia. Czasem chcą zapytać o podział majątku, czasem o alimenty, ale mam wrażenie, że to tylko pretekst. Tak naprawdę przyszli po coś innego — po jasność. Po decyzję, której sami nie potrafią (albo nie chcą) podjąć.
Forma rozwodu: bez winy czy z orzekaniem o winie? Nie łudź się – to nie jest tylko formalność.
W Polsce nadal mamy dwie ścieżki rozwodowe:
-
bez orzekania o winie,
-
z orzeczeniem o winie.
Brzmi niewinnie? Nic bardziej mylnego.
Orzekanie o winie to emocjonalny sądowy rollercoaster.
Trwa długo. Wymaga twardych dowodów. Otwiera pole do wzajemnych oskarżeń. I – co gorsza – wystarczy, że druga strona udowodni Ci choćby 1% winy, a sąd może orzec winę obopólną.
Czyli – mimo że on Cię zdradził, mimo że była przemoc – może się okazać, że Twoja złość, krzyk, wyprowadzka, stają się „winą”.
Z doświadczenia: orzeczenie o winie ma sens tylko wtedy, gdy masz konkretne dowody – zdradę, wyrok, przemoc.
W innym przypadku – często lepiej pójść ścieżką szybszą i spokojniejszą.
Nie mieszaj ról: partner to jedno. Rodzic to drugie. Nawet jeśli boli.
Tu zaczyna się największy problem.
Bo kiedy jesteś zraniona / zraniony – chcesz, żeby cały świat wiedział, co on / ona zrobił(a).
I chcesz, żeby sąd „ukarał” tę osobę.
Tylko że sąd nie jest od emocjonalnych rozrachunków.
Sąd patrzy na dobro dziecka.
A dziecko ma prawo do obojga rodziców, nawet jeśli jedno z nich było fatalnym partnerem.
Dlatego:
-
Jeśli walczysz o ograniczenie władzy rodzicielskiej – musisz udowodnić, że druga strona zagraża dziecku, nie Tobie.
-
Jeśli chcesz, żeby dziecko mieszkało z Tobą – pokaż, że to Ty dajesz mu stabilność, nie że Twój były mąż czy żona Cię zranił.
-
Jeśli chcesz ograniczyć kontakty – nie wystarczy powiedzieć, że „on mnie nie szanował”. Trzeba pokazać, że kontakt z dzieckiem mu szkodzi.
To może być bardzo trudne emocjonalnie. Ale jeśli nie oddzielisz partnera od rodzica – przegrasz.
Kiedy po drugiej stronie jest osoba toksyczna lub zaburzona – walka dopiero się zaczyna
Rozstanie z osobą toksyczną, narcystyczną, zaburzoną psychicznie to zupełnie inna liga.
Bo tu nie ma zwykłego konfliktu. Tu jest gra o kontrolę. Gra o wizerunek. Gra o władzę.
Tacy ludzie:
-
będą wykorzystywać dziecko do manipulacji,
-
będą Cię oczerniać w sądzie,
-
będą grać ofiarę,
-
będą walczyć o opiekę, mimo że nie chcą jej naprawdę – tylko po to, by Cię zranić.
Dlatego musisz być przygotowany(a) na walkę o dziecko – nie tylko merytoryczną, ale też strategiczną i psychiczną.
Pamiętaj: w sądzie nie chodzi o to, kto głośniej krzyczy. Chodzi o to, kto lepiej argumentuje i ma dowody.
Sąd to nie scena na rozgrywki małżeńskie. Sąd to miejsce, gdzie waży się los dziecka.
Sąd nie powinien słuchać, że był zły w łóżku, że wyjeżdżał na ryby, że zdradził Cię 3 razy.
To są sprawy Twoje i jego.
Dla sądu liczy się to, czy dziecko ma co jeść, gdzie spać, kto je odbierze z przedszkola i kto rozumie jego potrzeby.
Nie pozwól, żeby Twoje cierpienie przysłoniło Twoją odpowiedzialność.
Bo jeśli tego nie zrobisz – może się okazać, że Twoje dziecko trafi pod opiekę osoby, która zraniła Ciebie.