Historia pani Magdaleny
Rozwód z narcyzem historia. Historia, o której opowiem, jest dla mnie osobiście bardzo ważna. W ciągu ostatnich trzech lat miałam przyjemność uczestniczyć w życiu pani Magdaleny, przeprowadzając ją przez dwie trudne sprawy rozwodowe. To właśnie przy niej poznałam sekrety problematycznych rozwodów i przekonałam się, czym jest narcyzm oraz jakie niesie ze sobą konsekwencje.
Pewnego dnia pani Magdalena poznała w internecie pana Piotra. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Były piękne słowa, czułości… Pan Piotr już trzeciego dnia znajomości wyznał, że ją kocha.
Pan Piotr znał wszelkie techniki uwodzenia kobiet – siadał niżej od niej, masował jej nogi, czule dotykał, mówił, że ją kocha i zrobi dla niej wszystko. Ten przystojny, charyzmatyczny, elokwentny i pewny siebie mężczyzna zawrócił jej w głowie. Z perspektywy czasu pani Magdalena ocenia to jako „zahipnotyzowanie” – nie mogła jeść, ciągle było jej niedobrze. Uznała, że to właśnie symptomy zakochania i wielkiej, prawdziwej, tej jedynej miłości.
Nie podejrzewała, że niebawem padnie ofiarą manipulacji.
Odejście od męża – Rozwód z narcyzem Historia
Pani Magdalena przeżywała kryzys w małżeństwie. Mąż przechodził depresję, o czym nie była świadoma. Nie chciał z nią współżyć, po raz ostatni spali w jednym łóżku rok temu. Kontynuowali związek ze względu na dwoje małoletnich dzieci. Pani Magdalena nigdy nie miała w sobie na tyle charyzmy i silnej woli, aby odejść.
Z uwagi na fakt, iż pani Magdalena jest osobą bardzo wrażliwą, już po siedmiu dniach powiedziała swojemu mężowi, że kogoś poznała.
Mąż wpadł w furię. Nie chciał jej znać ani z nią rozmawiać. Uznał, że skoro zdradziła go raz, zrobi to ponownie. Nie chciał mieć już z nią nic wspólnego.
Kiedy mówimy narcyzowi “nie”
W ciągu dwóch tygodni pan Piotr zażądał, aby opuściła dom, zabrała samochód i zamieszkała z nim kilkaset kilometrów dalej. Namówił ją, aby zostawiła firmę, którą prowadziła, dzieci, męża i zaczęła z nim nowe, szczęśliwe życie.
Pani Magdalena nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nagle tak bardzo pokochała tego mężczyznę i nie umiała bez niego żyć. Nie wiedziała, czy odejście z domu będzie właściwą decyzją. Była wstrząśnięta tym, że ktoś nakazał jej o godzinie trzeciej w nocy wyprowadzić samochód z garażu i odjechać, pozostawiając dom i rodzinę bez słowa wyjaśnienia.
W dniu ucieczki z domu dostała ataku paniki.
Pani Magdalena nie zdecydowała się na ucieczkę. Nie miała tyle odwagi. Z jednej strony oczami wyobraźni widziała pana Piotra, jego czułość i namiętność. Z drugiej jednak patrzyła na rodzinę i nie chciała jej rozbić. Była rozdarta i nie umiała znaleźć równowagi. Czuła, że pan Piotr ją naciska i każe jej szybko podejmować tak ważne decyzje.
Nie odeszła. Reakcja pana Piotra? Karanie ciszą. Wysłał do niej smsa: „Skoro nie odeszłaś, nie jestem dla ciebie ważny. Muszę zadbać o siebie – ty masz rodzinę, a ja nie mam nikogo. Nie mogę na ciebie czekać. Żegnaj”. Pani Magdalena nie miała nawet możliwości ustosunkowania się do tej wiadomości – ukochany po prostu nie dał jej takiej możliwości, blokując jej numer.
Był to dla niej dramat. Czuła, że poznała miłość życia. Decydując się jednak zostać przy swoim obecnym życiu, straciła wszystko.
Narcyz nie umie być sam
Pięć dni po tym, jak miała uciec z domu, wsiadła w samochód i pojechała do pana Piotra. Weszła do jego mieszkania, zaczęli się całować i kochać. W pewnym momencie pani Magdalena zauważyła, że jej kochanek dziwnie się zachowywał, był jakby inny, wycofany. Chciał szybko skończyć i wyjść z domu. Na poduszce w sypialni zauważyła damskie włosy, a w toalecie damskie kosmetyki… Kiedy go o to zapytała, stwierdził, że to jego córki. Kochanek naciskał, żeby jak najszybciej skończyli pieszczoty i wyszli z domu. Pani Magdalena poczuła wtedy coś bardzo dziwnego, coś niezrozumiałego. Dlaczego nagle się tak zachowuje? Czy to kara za to, że wtedy nie opuściła domu?
Powiedziała mu, że wkrótce na pewno będą razem, potrzebuje tylko kilku dni, aby poukładać sprawy w domu.
Nie zgodził się – nie dał jej nawet tygodnia. Nie potrafił spędzić nawet jednego dnia w samotności. Kiedy więc Pani Magdalena nie odeszła w umówionym czasie, on, nie czekając na nią, związał się już z inną kobietą.
Pani Magdalena zleciła detektywowi sporządzenie sprawozdania. Nie mogła uwierzyć, że znalazł inną. Jak mógł to zrobić, skoro tak bardzo się kochali? Przecież łączyła ich tak silna miłość… Miała w głowie mętlik. Okazało się, że związał się z nową kobietą dzień po tym, jak pani Magdalena poinformowała go, że nie opuściła domu. Wszystkie znalezione przez nią kosmetyki i włosy oczywiście nie należały do córki, lecz do nowej kobiety.
Detektyw ujawnił częściowo materiał dowodowy, z którego wynikało, że jest związany z inną. Sprawozdanie otrzymała dopiero po dwóch miesiącach. Wcześniej nie mogła zrozumieć, co się między nimi się działo i dlaczego jej ukochany tak się zachowywał.
Technika gashlighting – Technika bliżej-dalej
Pani Magdalena została z mężem, który się do niej nie odzywał. Musiała w myślach pochować swojego ukochanego i zamknąć ten etap w życiu. Jemu było łatwiej – miał już kobietę.
Minęły trzy miesiące pełne łez, bólu i niezrozumienia sytuacji, w której się znalazła. Nie ukrywała, że nie może o nim zapomnieć. Mąż nie zrobił nic, pytała go o podjęcie terapii, ale on nie chciał. Po kilku miesiącach zdecydowała się, aby w jakiś sposób skontaktować się z ukochanym i zapytać, dlaczego tak postąpił. Nie chciała dłużej żyć z ciężarem niezrozumienia tej sytuacji.
Znowu nawiązali kontakt. Kiedy ukochany Piotr był bez swojej narzeczonej, odpisał na wiadomości pani Magdaleny i uznał, że dobrze byłoby się spotkać.
Umówili się, że gdy w nocy nie będzie nikogo w domu, pan Piotr do niej przyjedzie. Niczym zakazany owoc miłości. Przyjechał, wszedł, spojrzał na panią Magdalenę i powiedział: „Kocham cię, dlaczego mi to zrobiłaś?”. Pani Magdalena pomyślała: „Ale kto komu zrobił krzywdę, przecież to Ty nie dałeś nam szansy i czasu”. Typowy przykład dysonansu poznawczego i niezrozumienia.
Kłamstwa narcyza – Rozwód z narcyzem Historia
Pan Piotr spojrzał na nią i powiedział: „Kochanie, ja cię kocham i nie umiem bez ciebie żyć. Gdy stwierdziłaś, że nie wyprowadzisz się z domu, załamałem się, to był ból nie do wytrzymania”. Pani Magdalena zapytała go, czy jest z kimś związany. Mimo że miała dokumentację detektywa, powiedział, że to nieistotne. Pani Magdalena zauważyła, że jego telefon cały czas dzwonił. Powiedziała, żeby odebrał, jednak on odmówił. Stwierdził, że to nieważne, kocha tylko ją i nie chciał więcej poruszać tego tematu.
Wierzyła w każde słowo. Znowu chciał ją wciągnąć w żar miłości. W końcu pani Magdalena uległa. Pani Magdalena znów stanęła przed decyzją – co robić dalej?
Jeden głos w głowie mówił: uciekaj, to manipulant, to nie jest miłość spokojna i oparta na szacunku oraz wzajemnej pomocy… Drugi zaś mówił, żeby zrezygnowała z dotychczasowego życia i związała się z panem Piotrem. Ten wewnętrzny konflikt trwał jeszcze miesiąc. W końcu definitywnie opuściła dotychczasowe miejsce zamieszkania, zostawiła rodzinę i wyprowadziła się do swojego ukochanego Piotra.
Rozwód z mężem
Tak zaczął się rozwód numer jeden. Wtedy też poznałam pana Piotra i panią Magdalenę. Przychodzili do mnie do kancelarii i konsultowali poszczególne etapy rozwodu. Zauważyłam niezwykle ciekawe zjawisko – na każdym spotkaniu pan Piotr pokazywał ogromną miłość do pani Magdaleny – przytulał ją, całował po rękach, głaskał, dotykał jej włosów, traktował jak księżniczkę. Ona – zakochana i zaślepiona – widziała tylko księcia na białym koniu.
Zdziwiłam się, że tak bardzo mu zależało, aby jak najkorzystniej uregulować kwestie majątkowe związane z mężem. Pani Magdalena chciała sprawiedliwego podziału, zależało jej, aby dojść z mężem do porozumienia. Chciała zgodnie wychowywać dzieci, mimo że odległość między nimi na tamten moment była duża. Jej celem było ugodowe rozliczenie się z mężem.
Pan Piotr był nastawiony na pieniądze. Chciał, żeby zyskała jak najwięcej. Nie interesowały go żadne konsekwencje wynikające z rozstania, nie interesowało go, co z dziećmi. Interesowało go, co będzie, jeżeli mąż zażąda wyłącznej winy.
Kiedy ona mówiła, że się dla niego poświęciła, on mówił to samo o sobie. Ale czy na pewno? Przecież w jego życiu nic się nie zmieniło – żył w tym samym mieście, mieszkał w dotychczasowym mieszkaniu, pracował zdalnie, prowadził swoją działalność gospodarczą. To pani Magdalena wiele poświęciła i zmieniła całe swoje życie w imię miłości. A co dostała w zamian? Musicie tę opowieść przeczytać do końca…
Zaskakująca postawa zdradzonego męża
Podczas jednego ze spotkań zaproponowałam panu Piotrowi, żeby zmienił miejsce zamieszkania z uwagi na dzieci pani Magdaleny. W ten sposób dzieci mieszkałyby w jednym mieście i byłoby możliwe rozważenie opieki naprzemiennej. Uświadomiłam go, że w sytuacji gdy kobieta wyprowadza się z domu i zamieszkuje z kochankiem 400 km dalej, sąd nie zawsze może uznać, że dzieci powinny mieszkać z matką. Obawiałam się, że mąż będzie chciał walczyć o dzieci, które dodatkowo będą wolały mieszkać w dotychczasowym domu.
Ku mojemu zaskoczeniu rozwód przebiegł spokojnie. Uważam, że dużą zasługą było podejście męża, który wykazał się niesamowitą tolerancja i wyrozumiałością. Kiedy emocje opadły, pokierował się przede wszystkim dobrem małoletnich dzieci i uznał, że przeprowadzi się do miasta, w którym zamieszkała żona. Uważał, że dzieci powinny mieć matkę i ojca. Pomimo zdrady i odejścia żony umiał podjąć tak ważną i niewątpliwie bardzo rozsądną decyzję.
Narcyz chce wszystko
W imię miłości pani Magdalena jak zahipnotyzowana rozbiła wszystko. Domek z kart rozsypał się w jednej chwili.
Pani Magdalena zamieszkała z panem Piotrem. W tym czasie też uzgadnialiśmy wszelkie kwestie dotyczące podziału majątku, ustalenia kontaktów z dziećmi, alimentów i rozwodu. Na każdym spotkaniu chciał być obecny pan Piotr. Nie zawsze go wpuszczałam, mówiąc, że muszę porozmawiać z panią Magdaleną na osobności. Kiedy mu to mówiłam, burzył się i obrażał. W końcu jak można tak wspaniałemu mężczyźnie powiedzieć, żeby został w poczekalni?
Okazało się, że kiedy osoba trzecia, czyli ja, zapytała pana Piotra definitywnie i konkretnie, czy jest w stanie zmienić miejsce zamieszkania dla swojej miłości, odpowiedział argumentami, które nie do końca do mnie przemówiły. Stwierdził, że w mieście, w którym mieszka, ma większe szanse rozwoju. Nie liczył się z tym, że rozbija rodzinę ani z tym, że pani Magdalena ma małoletnie dzieci, które trzeba wychować.
A kim w ogóle jest pan Piotr? To mężczyzna, który ma dwoje dzieci z innych związków. To mężczyzna, który jest niewątpliwie kochliwy i lubi zmieniać partnerki. W mojej ocenie jest uzależniony od etapu zakochania. Ta faza jest dla niego uzależniająca jak narkotyk – nie umie się powstrzymać od silnych emocji. Wtedy czuje, że żyje. Skąd to wiem? W dalszej części przeanalizujemy całą sytuację i wszystko się wyjaśni…
Rozwód i nowe życie…
Rozwód stał się faktem. Kiedy jednak wyszłam z sali sądowej, miałam mieszane uczucia. Odnosiłam wrażenie, że pani Magdalena zostawiła bardzo dobrego mężczyznę, który z pewnością ją kocha. Mężczyznę, który co prawda nie umie okazywać uczuć, jest bardzo zamknięty i apodyktyczny, ale również kierującego się dobrem rodziny i rozumiejącego, czym jest miłość oparta na szacunku, wzajemnej pomocy i dobroci.
Rozwód zakończył się sukcesem – bez orzeczenia o winie, a w zakresie dzieci została ustalona opieka naprzemienna. Mąż wyprowadził się do nowego miejsca zamieszkania, tak aby strony mogły wspólnie wychowywać dzieci. Mimo trudności w zakresie majątku (strony posiadały kilka różnych firm), udało się znaleźć porozumienie. Zauważyłam, że pan Piotr bardzo ingerował w sprawy finansowe związane z panią Magdaleną. Zastanawiałam się, czy faktycznie tak bardzo dbał o jej interesy, czy też po prostu chce uzyskać jak najwięcej dla siebie. W końcu im więcej pani Magdalena by dostała, tym lepiej wyglądałaby również jego sytuacja finansowa. Z pewnością nie patrzył na dobro osoby trzeciej. Wtedy pomyślałam, że po prostu jest człowiekiem, która dąży po trupach do celu.
Minęło półtora roku. Dzwoni telefon. Pani Magdalena. „Pani mecenas, czy możemy się spotkać?”. Kiedy przyszła do kancelarii, zupełnie jej nie poznałam. Zapamiętałam ją jako kobietę ładną, szczupłą, zadbaną i elegancką. Natomiast teraz stanęła przede mną grubsza o co najmniej 30 kg, ze smutną twarzą. Sama szczerze przyznała, że nie miała czasu na to, aby o siebie zadbać, gdyż znalazła się w głębokim dołku psychicznym.
Prawdziwe oblicze narcyza
Pani Magdalena opowiedziała mi, co się stało. Okazało się, że gdy zamieszkała z panem Piotrem, on zupełnie się zmienił. Z osoby, która bombardowała ją miłością, stał się kontrolującym ją na każdym kroku tyranem. Pani Magdalena nie mogła nawet jechać sama na spotkanie biznesowe czy do pracy. Swoją podejrzliwość i zazdrość uzasadniał tym, że dotychczas wszystkie kobiety go zdradzały. Zażądał kontroli nad prywatnymi rzeczami pani Magdaleny, usunął jej profile z mediów społecznościowych, gdyż uważał, że stanowią one zagrożenie dla ich relacji i bał się odrzucenia. Co kilka dni wymagał coraz więcej, nie chciał, aby utrzymywała kontakt z innymi, nawet z rodziną. Jednocześnie przez cały czas zapewniał ją o swojej miłości. Mówił, że są w stanie stworzyć szczęśliwy związek, ale muszą się skupić wyłącznie na sobie.
Zaczęły się kłótnie o dzieci – okazało się, że to on zawsze ma rację, nie przyjmował żadnych argumentów pani Magdaleny. Twierdził, że źle wychowuje dzieci. Pani Magdalena musiała otworzyć firmę w nowym miejscu, jednakże mimo początkowych deklaracji pan Piotr nie zamierzał jej w tym wspierać. Pani Magdalena była wstrząśnięta – zdała sobie sprawę, że ze wszystkim została sama. Zaczęła coraz więcej pracować, gdyż musiała ułożyć sobie życie na nowo.
Były dni, kiedy wracał „stary” Piotr – okazywał szacunek, miłość, pomoc i wsparcie. Nigdy jednak nie było wiadomo, kiedy się to skończy – wystarczyło jakiś telefon czy wiadomość od innej osoby. Wywiązywała się kłótnia, podczas której pan Piotr ją o wszystko obwiniał. Bardzo negatywnie wypowiadał się rodzinie pani Magdaleny, twierdził, że jej matka jest manipulantką i nie powinna utrzymywać kontaktu z tak toksyczną osobą. Tak też się stało – w imię miłości pani Magdalena zerwała wszelkie kontakty z bliskimi.
Bombardowanie miłością
Z perspektywy czasu można stwierdzić, że pani Magdalena przeżyła istny adrenalinowy rollercoaster. Kiedy było spokojnie i ukochany okazywał jej miłość, myślała, że to na stałe. Myliła się. Z byłym mężem przez 10 lat związku nie kłóciła się prawie wcale…
Z panem Piotrem świat był „kolorowy”. Nawet aż za bardzo. Rano przynosił jej herbatę, mówił, że ją kocha, układał dokumenty. Jednocześnie kontrolował jej telefon, układał plan dnia, kontrolował każdy ruch i gest. Pani Magdalenie to odpowiadało – wychowała się bez ojca i zawsze brakowało jej charyzmy i pewności siebie. Brakowało jej osoby, która mogłaby się nią zaopiekować. Jej poczucie bezpieczeństwa zawsze było rozchwiane. Pan Piotr to dawał… Przynajmniej tak jej się wydawało.
Jednego dnia było cudownie; drugiego zaś czuła, jakby była w jakimś koszmarze…„Pani mecenas, tak właśnie wyglądało moje życie…”.
Zapytałam się jej, czy wzięła z nim ślub. Odpowiedziała, że zrobili to tuż po jej rozwodzie. Ślub jednak odbył się w tajemnicy, gdyż nie chciał, aby dowiedziała się o tym jego najmłodsza córka. Pani Magdalena zgodziła się na wszystko – była przekonana, że spotkała miłość życia.
Nie podpisali rozdzielności majątkowej. On twierdził, że będą ze sobą do końca życia. Zapewniał ją, że próbował szukać szczęścia u boku wielu kobiet, jednak nigdy mu się nie ułożyło. Twierdził, że za każdym razem to on był ofiarą zdrad. Oczywiście to były tylko jego słowa – w trakcie życia z nim zaczęła rozumieć, że to właśnie on nie potrafił dochować wierności i odchodził, kiedy miał w tym interes. Jeżeli któraś z kobiet dawała mu poczucia bezpieczeństwa i pieniędzy, odchodził.
Prawda była bolesna – Rozwód z narcyzem Historia
Pani Magdalenie trudno było powstrzymać emocje. „Dopiero w trakcie naszego wspólnego życia uświadomiłam sobie, że to co mówi o byłych kobietach, absolutnie nie jest prawdą. Okazało się, że kiedy się poznaliśmy, on pisał z siedmioma innymi kobietami… Każdej pisał to samo – że się pogubił w tym silnym uczuciu, że ma problemy finansowe, że potrzebuje czasu na przemyślenie łączącej ich relacji… Absolutnie nie mówimy tu o silnym uczuciu do mnie. Mówimy tu o kolejnej manipulacji, którą stosował na tych kobietach.
Kiedy to zobaczyłam, byłam wstrząśnięta, zła i sfrustrowana, że zniszczył mi życie, że teraz mam przed sobą człowieka, który regularnie mnie okłamywał. Oczywiście mu wybaczyłam, bo stwierdził, że dopiero dzięki relacji ze mną uświadomił sobie, czym jest miłość. Wszystkie wcześniejsze porażki były spowodowane tym, że po prostu nie mógł trafić na tę prawdziwą miłość.
Pani Magdalena była tak zakochana, że w ogóle nie myślała o kwestiach finansowych. Pan Piotr obiecał jej, że będzie utrzymywał ją i jej dzieci, wybuduje dom i stworzą jedną wielką rodzinę.
Podczas rozmowy kilkukrotnie musiałam ją pytać o fakty – zawsze mówiła o nich wymijająco, powołując się na silne uczucie, którego ja nie mogłam zrozumieć.
Narcyz nigdy nie jest winny!
„Pani Mecenas, dlaczego mnie to spotkało? Taki wstyd… Po raz drugi mam wziąć rozwód z klasycznym, ukrytym, złośliwym narcyzem”.
Powiedziała, że mąż obwinił ją o manipulacje i bycie toksyczną. Uznał, że odpisanie do znajomego na Facebooku to zdrada.
Po powrocie z weekendowego wyjazdu z dziećmi zastała pusty dom – nie było jego rzeczy. Miał wyłączony telefon, zablokował ją we wszystkich możliwych źródłach kontaktu, nie znała jego miejsca zamieszkania. Napisał do niej maila, że to koniec. Przez następne dwa-trzy miesiące pani Magdalena była tak załamana, że nie mogła pracować. Wstawała tylko i wyłącznie po to, żeby zawozić dzieci do szkoły. Te czuły, że z mamą było coś nie tak.
„Nie miałam z nim kontaktu przez trzy miesiące. Próbowałam dzwonić do jego rodziny i znajomych – każdy z nich usłyszał od niego, że to ja go zdradziłam i dlatego mnie zostawił. Wtedy sobie uświadomiłam, że ja też zawsze słyszałam o zdradach innych kobiet względem niego… Okazało się, że zostawił mnie samą z dziećmi w nowym mieście. Chodziłam do psychiatry, psychologa, psychoterapeuty, rozmawiałam z koleżankami… Nikt nie rozumiał, dlaczego tak postąpił.
Teraz wiem, że po prostu mu się znudziłam. Stwierdził, że czas się ode mnie uwolnić. Poznał nową kobietę i zaczął nowe życie. Oczywiście nie przyznał się jej, że jest w związku małżeńskim…
Po trzech miesiącach do mnie napisał – mówił, że mnie kocha, wybacza mi wszystko i chce wrócić. Byłam tak szczęśliwa, że nawet nie zwracałam uwagi na to, co napisał. Wiedziałam, że muszę się z nim spotkać. Nie potrafiłam bez niego żyć. Teraz wiem, że to bez sensu – w końcu co on miał mi wybaczać?
Wielki happy end?
Wrócili do siebie. Pani Magdalena była jak nowonarodzona. On twierdził, że rozstanie z nią było dla niego traumatycznym przeżyciem. Nie chcieli poruszać jego związku z nową kobietą – pani Magdalena stwierdziła, że musi mu wszystko wybaczyć.
Odzyskanym szczęściem cieszyła się jednak bardzo krótko… Po kilku miesiącach znów zaczęły się manipulacje i gaslighting.
„Kiedy już wiedział, że jestem jego, zaczął mnie gasić. Rozpoczął się etap krytykowania, wymagania i izolowania. Wszystko robiłam źle, liczył się tylko on i jego potrzeby. Moimi dziećmi w ogóle się nie interesował. Zaczął wyjeżdżać, gdzie chciał i z kim chciał. Uważał, że wszystko było mu wolno. W końcu zostawił mnie po raz kolejny – bez śladu, bez słowa wyjaśnienia. Mam dokumenty wskazujące, że znowu związał się z inną…
Należało przemyśleć strategię – rozwód z winy czy bez? Powiedziałam jej, żeby jak najszybciej sporządziła testament i przekazała cały majątek dzieciom. Istotną kwestią było również złożenie pozwu o ustalenie rozdzielności.
Pani Magdalena nie była jednak przekonana: „Pani Mecenas, ale ja nie wiem, co ja mam zrobić. Ja wciąż go kocham. Chodzę do psychiatry i psychologa. Nie mogę się po prostu uwolnić od tego człowieka”. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
Jeszcze kilka dni po spotkaniu myślałam o tym, co mi powiedziała. W końcu do niej zadzwoniłam i stwierdziłam, że musi działać. W jej głosie wyczuwałam niezdecydowanie. Była zakochana, jakby w hipnozie, nie umiała opierać się na faktach.
Jak rozróżnić miłość od iluzji?
Wiedziałam jedno – potrzebowała pomocy osób trzecich, które uświadomią ją, co tak naprawdę się działo. Mężczyzna, który pojawił się w jej życiu, jednego dnia rozbił jej rodzinę. Żyła w iluzji. Czy to była prawdziwa miłość? Po wielu latach pracy jako adwokat wiem jedno – miłość co do zasady jest spokojna. W mojej ocenie miłość to szacunek, wzajemna pomoc, podziw i dzielenie się pięknymi chwilami.
Między rozstaniem a drugim rozwodem było wiele konsultacji i przepłakanych spotkań. Były dni, podczas których pani Magdalena umawiała się ze mną na konsultacje, ale w ostatniej chwili odmawiała, twierdząc, że do siebie wrócą. Trwało to kilka miesięcy. Istny rollercoaster. Już pogodziłam się z tym, że pani Magdalena jest w hipnozie miłości i jeszcze nie potrafi uświadomić sobie faktów – mimo iż osoby trzecie, czyli psychiatra, psychoterapeuta i psycholog, z którymi analizowała swoją sytuację, jednoznacznie wskazywali, że pan Piotr to narcyz. Ona nie chciała w to wierzyć. Wciąż żywiła nadzieję, że coś się zmieni.
Na szczęście w pewnym momencie zdecydowała się działać. Ale to nie był jej ruch – on ją po prostu zostawił i związał się już z inną osobą. Kiedy miała sprawozdanie detektywa, wiedziała już wszystko. Mimo że patrzyła na to sprawozdanie, widziałam w jej oczach, że nie chciała w to wierzyć. Nie mogła pojąć, że ktoś jednego dnia mówi o miłości, a następnego spotyka się z inną kobietą i używa tych samych technik.
Trzeba było zdecydować – z orzeczeniem o winie czy też nie. Była to niewątpliwie bardzo trudna decyzja, gdyż podczas rozmów pan Piotr twierdził, że to ona zawiniła. Na jakiej podstawie? Otóż jego ostatni powrót był tylko po to, aby zebrać obciążające ją dowody. Stosował przemoc – jednego dnia była miłość, drugiego dewaluacja i ciągła krytyka. Wtedy pani Magdalena wychodziła z siebie, nie mogła powstrzymać swoich emocji i zaczynała krzyczeć.
Prowokacje narcyza – Rozwód z narcyzem Historia
Na początku zaproponowałam jej rozwód z wyłącznej winy – w końcu miałyśmy twarde dowody. Wtedy ku mojemu zdumieniu usłyszałam, że pan Piotr ją sprowokował i nagrał. Opowiedziała mi historię z ich ostatnich wspólnych dni. Okazało się, że kiedy była w kuchni, przychodził do niej i zaczynał się kłócić. Pytał ją, dlaczego go zdradziła, na co ona zdenerwowana odpowiadała mu „O co ci kurwa chodzi?”. Pytał: „Dlaczego mnie zdradziłaś? A teraz mnie pobijesz?”, na co ona odpowiadała: „Tak, zdradziłam, a teraz cię pobiję”. Krzyczała, żeby dał jej święty spokój.
Takich scen było kilka. Wmawiał jej, że to ona go zdradza. Pani Magdalena chciała, żeby dał jej spokój i w żartach mówiła, że go zdradzała. W końcu zorientowała się, że jego zachowanie nie było naturalne. Za każdym razem przychodził do kuchni i zaczynał ją prowokować, ciągnąć za słówka… Pewnego dnia spostrzegła, że wyciągnął z kieszeni telefon i wszystko nagrywał. Oczywiście mówił, jej, że robił to, aby sama siebie posłuchała, co było kolejnym kłamstwem. Po prostu zbierał dowody.
Byłam zdziwiona. Mój pomysł pt.rozwód z wyłącznej winy – mógłby nie wypalić. Jak wytłumaczyć przed sądem takie słowa jak „tak, zdradziłam cię, tak, zaraz cię zabiję”? Trzeba mu przyznać, że dobrze to wymyślił. Panie Piotrze, jeżeli Pan to czyta, to naprawdę kłaniam się nisko…
Zawsze powtarzam, że nawet świętego można wyprowadzić z równowagi. Tak też było w tej sytuacji. Pan Piotr cały czas zdradzał – wrócił tylko po to, aby zebrać dowody. Straszne, prawda? Wiele godzin rozmawiałyśmy o tym, w jakim stylu zakończyć ten rozwód. Uznałyśmy, że niezależnie od okoliczności celem pani Magdaleny było jak najszybciej skończyć ten koszmar. Myślę, że kilkuletni proces mógłby ją pogrążyć, gdyż wciąż żyła jakąś nadzieją, że pan Piotr się zmieni.
Rozwód z narcyzem Historia – Adwokat
Najpierw sporządziłyśmy pozew o rozwód z wyłącznej winy. Kiedy jednak pani Magdalena przyszła na spotkanie i uświadomiła mnie, że pan Piotr może mieć mocne dowody, wówczas uznałyśmy, że nie warto wchodzić w polemikę, tym bardziej że nie mieli wspólnych dzieci. Oczywiście warto opisać winę, ale jednak odstąpić od jej orzekania. Dzięki temu była szansa na szybkie zakończenie sprawy. Poprosiłyśmy również sąd, aby rozprawa odbyła się w trybie wideokonferencji. Pani Magdalena nie chciała go spotkać – wiedziała, że gdy się zobaczą na żywo, ona zmięknie. Powiedziała mi, że ten człowiek działa na nią jak magnes i gdy go ujrzy, z pewnością nie będzie chciała rozwodu… Na szczęście sąd się zgodził, aby przeprowadzić rozprawę w formie zdalnej.
Podczas rozprawy pani Magdalena była u mnie w kancelarii. Obserwowałam jak się zachowuje. Drżały jej ręce, cały czas machała nogami, uśmiechała się, ale na jej twarzy nie było widać szczęścia. Widziałam kobietę, która przeszła traumę.
Rozwód bez orzekania o winie z narcyzem
A on? Oczywiście zaczął od tego, że absolutnie nie czuł się winny. Mówił, że nie chce wchodzić w genezę konfliktu, ale powiedział, że żona go zdradziła, była agresywna i toksyczna, podobnie jak jej cała rodzina. Stwierdził, że jej nie kocha i jeśli ktoś ponosi winę, to absolutnie nie on.
Pomyślałam sobie, że rozwód bez orzekania o winie był bardzo dobrą decyzją. Z tym mężczyzną po prostu nie dało się żyć i konieczne było jak najszybsze zakończenie tego związku.
Podwójny rozwód w tak krótkim czasie spowodował w niej ogromny lęk i stan niezrozumienia. Powiedziała, że nie zaufa już żadnemu mężczyźnie i nie uwierzy w prawdziwą miłość. W jej oczach były smutek, rozżalenie i niezrozumienie. Jednakże to, co najbardziej mnie niepokoiło, to fakt, że widać było po niej, iż nadal kochała pana Piotra. W tym miejscu trzeba się zatrzymać i zastanowić – czuła miłość do niego, czy do jego iluzji? Jako obserwator uważam, że zakochała się w iluzji mężczyzny, który tak naprawdę przez cały czas grał. „Rybko, kochanie, żabko, moja ukochana, zrobię dla ciebie wszystko…” – takie słowa słyszała przez wiele miesięcy. Później dowiedziała się, że jest „toksyczna, agresywna i nie do wytrzymania”.
Co ciekawe, swoje byłe partnerki zawsze uważał za chore psychicznie. Biedny narcyz, zawsze otoczony psychopatkami…
Walcz o swoje szczęście
Kończąc tę historię, chciałabym państwu powiedzieć najważniejsze – nie dawajmy się oszukiwać. Czasem w coś wierzymy, bo chcemy, żeby to była miłość. Sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest prawdziwe uczucie. Lata spędzone w towarzystwie pani Magdaleny nauczyły mnie, że miłość jest spokojna. Z całą pewnością miłość to nie łzy, uciekanie z domu, żale, nagrywanie, kłótnie, izolowanie, krytykowanie. To nie ma nic wspólnego z miłością. Prawdziwa miłość to poświęcenie, zrozumienie drugiego człowieka, wyrzeczenie się własnych przyjemności, wzajemna pomoc. To uczucie bezwarunkowe. Drugiego człowieka kochamy za to, że jest.
Myślę, że wyjście z takiego związku to trauma. Niewątpliwie jest to dla pani Magdaleny bardzo trudny okres. Mam jednak nadzieję, że trudne przeżycia ją wzmocnią i sprawią, że będzie jeszcze silniejszą kobietą.